Ten tekst c***g pisze pod pseudonimem, żeby nikt nie posądził go, że to jego głupie myślenie i ktokolwiek chciał go jeszcze zatrudnić 😀
Niniejszym rozpoczynam swoje epokowe dzieło, które wielu może się nie spodobać, wielu zachłyśniętych naukami mędrców takich jak Grześ czy Wawrzyn może się poobrażać – choć myślę, że tylko ci nie myślący i nie do końca czujący o czym oni mówią.
Znam taki jeden przypadek ów człeka, który tak był zachłyśnięty naukami, że jego głównym osiągnięciem było zdjęcie ze swym guru na FB i lans… a w swej pracy zarządczej robił dokładnie to o czym guru mówił, aby nie robić… po prostu nie rozumiał… 🙂
Ale.. nie odbiegajmy za daleko od tematu, bo odleciałem.
Czym, że więc jest ten sławny multitasking? 🙂 Robieniem wielu rzeczy naraz – słynny był w tym np. Napoleon, o którym w żartach się mówi się, że potrafił siedzieć na toalecie, planować bitwę i dyktować list do ukochanej…
Czy każdy człek to umie? Co Napoleon – z pewnością… kwestia treningu 😉 ale… taki prawdziwy multitasking to człek ma wszczepiony do głowy. Bo przecież oddychamy, serce pompuje krew, ograny robią swoją robotę, w tym samym czasie możemy rozmyślać o wielu rzeczach, przekopywać ogródek i pogwizdywać 🙂
To jak to przenieść do pracy?
Pewien pan kiedyś mawiał, że trzeba założyć garnitur, wtedy płacą 2x więcej za 2x mniejszą pracę…
Tylko, że trzeba wymagać multitaskingu od swych podwładnych…
No a co to jest multitasking w pracy???
UWAGA!!! Odpowiedź (po angielsku, żeby się nikt nie zorientował): bullshit!
Jesteśmy w tej kwestii prymitywni jak kiepski procesor – tylko OS może emulować multitasking i będziemy się przełączać między jednym a drugim. A jak tak będziemy się przełączać między np. 5 zadaniami to stracimy na nie 6 godzin i żadnego nie doprowadzimy do końca. Taki to sekret.
Pewnie znajdzie się kilku mędrców, bądź żaków jakichś mędrców, którzy powiedzą o świetnych metodach organizowania czasu – tak pewnie się da pracując w bardzo kulturalnej organizacji, która ma poukładane wszystko – tylko gdzie takie są? Zwłaszcza w naszym pięknym kraju.
Bardzo spodobała mi się kiedyś metoda na „pomidora”, gdzie nakręcamy na np. 15 albo 20 minut kuchennego „pomidora” i walczymy z jednym zadaniem. Nie odbieramy telefonów, nie czytamy maili itd. dopiero gdy wybrzmi dzwonek wracamy do tego co nam umknęło. Gdy to ogarniemy znów nakręcamy pomidora, and again…
Metoda wydaje mi się fajna, choć myślę, że wymaga spełnienia kilku warunków z zewnątrz, aby możliwe było jej stosowanie.
Bardzo spodobało mi się odniesienie do „mana” w książce Mistrz czystego kodu gdzie autor porównywał zdolność do pracy z kieliszkiem mocy, którą możemy wykorzystać na czary jak np. w grze Diablo:
Możemy albo z rana puścić kilka mocnych zaklęć i wtedy nasze mana zejdzie do 0, albo dawkować je w ciągu dnia na zadania, najlepiej zadanie i pracować efektywnie.
Są jeszcze buteleczki odświeżające naszą moc… ale ilu was pracuje w miejscu gdzie jest sala do jogi, konsola do gier czy jakakolwiek możliwość relaksu poza kawą? 🙂
Multitasking to ściema wymyślona przez wykołnieżowanych, wykrawatowanych teoretyków, mający tyle z rzeczywistością wspólnego co kwitnące drzewo w środku zimy. Cuda czasami się zdarzają, ale są to pojedyncze sytuacje.
Nie zgadzasz się? To pisz… 🙂 może mnie nawrócisz!